Archive for January, 2013

Przytul mnie… inwestorze

Jedną z najważniejszych rzeczy jakich szukam w projektach, które zgłaszają się do Epic, jest pewna dorosłość/samodzielność. Chcę widzieć, że zespół, któremu pomagam “ma swój plan” i “nadaje tempo”, a nie przyszedł do mnie, abym to ja nimi “pozarządzał”. Taki zespół wygra – bo ma wizję i zapał, a ja ewentualnie mogę pewne rzeczy ułatwić. Taki zespół sam się “sprzeda” inwestorowi.

Spotykam jednak zespoły, które, jak się później okazuje, poszukują u inwestora nie tylko finansowania i wsparcia, ale również “zwierzchnictwa”. Chcą, aby inwestor wziął je “pod skrzydełko”. Startując w biznesie mamy wiele niewiadomych, a dla kogoś, dla kogo jest to przysłowiowy “pierwszy raz”, pokusa żeby zamiast fotela kierowcy, zająć wygodne miejsce obok i obserwować i “uczyć się” przy okazji – jest duża. Uleganie jej, to jednak niepokojący symptom. Startup taki może się stać “jeźdźcem bez głowy” – to przecież “CEO” powinien być liderem, wizjonerem i koniem pociągowym, inwestor może ewentualnie go “tylko” wspierać. Startup z takimi objawami pokazuje, że boi się działania na rynku, jak zatem wierzyć, że na nim przetrwa? Pozostaje mieć nadzieję, że jak go wreszcie wepchniemy na głęboką wodę, to jednak szybko nauczy się pływać….

Nie może być zatem mowy o podejściu typu “przytul mnie inwestorze”. Bycie przedsiębiorcą oznacza, że bierzemy odpowiedzialność za nasz biznes. Tego nie można delegować.

(Na marginesie – jeśli jednak oddasz w swoim biznesie >50%, zastanów się – jak to zmienia sytuację?)

Kilka pytań do… inwestora

Na większości spotkań z inwestorami, w których uczestniczę, przedsiębiorca jest odpytywany ze swojego biznesu. Pytania o rynek, zespół, produkt, marketing oraz aktualny status – to podstawa i padają zawsze. Rzadko jednak widzę, żeby z drugiej strony inwestor “całościowo” się przedstawiał. Naprawdę warto analogiczną “odpytkę” zrobić inwestorowi.

O co może zapytać przedsiębiorca, aby poznać drugą stronę?:

  • kiedy ostatnio zainwestował
  • ile zainwestował, ile procent objął
  • ile ma środków
  • do kiedy planuje aktywnie inwestować
  • skąd te środki (unijne, prywatne)
  • jak wygląda jego portfolio – ile spółek, jakie typy biznesów go interesują
  • czy możesz jakby co dostać kontakty do prezesów spółek
  • jak wygląda jego strategia inwestycyjna
  • dlaczego inwestuje
  • jak wygląda zespół
  • co oferuje poza pieniędzmi

Zazwyczaj niestety przedsiębiorca sam stawia siebie na pozycji słabszego i decyduje się na to aby nie zadać tych pytań. Rozumiem to doskonale – po drugiej stronie ma osobę, która potencjalnie chce wyłożyć pieniądze na rozwój jego biznesu, trzeba więc być miłym dla tej osoby, nie drażnić “dziwnymi” pytaniami… Czy, aby te pytania są dziwne i drażniące? Przecież przed chwilą padły pod twoim adresem, a w ogóle to jesteś tu po to, aby znaleźć dobrego wspólnika do spółki

Przemyśl sobie czy i u ciebie to występuje, dlaczego tak się dzieje, i może jednak następnym razem po prostu zapytaj.

Zrozumieć feedback

Przyszedł raz do mnie projekt (a było to w roku 2011) mówiąc, że ma rewolucyjny pomysł. Projekt spoza Wrocławia, ale nie chciał wyjaśnić o co chodzi przed spotkaniem osobistym, choć proponowałem telekonf skype. Musiałem podpisać najpierw NDA. Zawsze boję się sytuacji, że ktoś nie powie mi o co chodzi, spędzi 2h jadąc do mnie (drugie tyle na powrót), a ja po 5 minutach opowieści o “rewolucji” powiem “ale to nie tak…”.

Niestety tak właśnie się stało (wiedziałem że tak będzie!), a rzecz miała dotyczyć Rewolucji w Dystrybucji News. Chodziło o stworzenie systemu, który pozwoli spersonalizować sobie stronę z wiadomościami z Internetu. No bo przecież nie każdy czyta cały Onet – chciałoby się mieć tylko te news które mnie interesują…

– Wait a sec. Czy mamy rok 2011 (wtedy)? Personalizacja w portalach była już dostępna w circa-2000, ale nikt nie korzystał więc powyłączali…
– …
– Potem były strony startowe w epoce Web 2.0… Czy widział pan igoogle?
– …
– Nie? Zaraz zademonstruję jak to zrobić w 30 sek – ten przykład, który pan podał w biznesplanie… Proszę zerknąć… o to chodziło?
– …
– A! Jeszcze był taki projekt Pageflakes, Netvibes… O, już ich nie ma? No tak… to pomysły sprzed kilku lat… Spivotowały albo odeszły…
– …
Teraz nikt już tak nie czyta newsów. Ludzie filtrują rzeczywistość przez swoich znajomych, na Facebooku…
– …
Nie korzysta pan z FB????
– …
– Można iść jeszcze dalej – są systemy, które podsumowują o czym rozmwaiali moi znajomi… Summify. Nie ma pan smartfona? albo Riversip, Techmeme? Nic to panu nie mówi? A zadanie domowe odrobił???
– …
– OK OK. Nie każdy siedzi “w branży”…. Ale niestety pana pomysły już były 10 lat temu… Co możnaby teraz zrobić to odkryć je “na nowo”
– …
– Pomyślmy, a może by tak udostępnić coś takiego w “telewizorach internetowych”? Zwykli zjadacze chleba nie korzystali z tych “nowinek”, które omówiłem, można by im więc to podać jako coś świeżego…
– …
– Nie zna się pan na telewizorach internetowych? Podejdźmy do Saturna po kilka ulotek… Jednak niebardzo???

Bańka prysła. Nie ma genialnego pomysłu, który miał być chroniony przez NDA. Nie ma rewolucji. Nie ma nawet chęci wyjścia poza swój (nie) oryginalny pomysł.

Jaki z tego morał? (poza: nie podpisuj NDA bo szkoda czasu….)? Nie jest moim celem wyśmiewanie kogokolwiek, bo przecież nie każdy musi być specem od “najnowszych technologii”. Nie każdy “siedzi w branży”.

Morał jest taki że feedback trzeba chcieć zrozumieć. Zrozumieć feedback oznacza – chcieć coś z nim zrobić. Jest miejsce na ten pomysł, ale w innym kanale. Dla mnie ten pomysł stał się niesamowicie ekscytujący, w momencie kiedy pomyślałem o implementacji tego na platformie o której tak mało jeszcze wiadomo, o tak małej konkurencji. Druga strona widziała same problemy. To nie jest dusza przedsiębiorcy. To nie jest materiał na biznes.

A teraz jeszcze 2h z powrotem do domu…