Citizen journalism, meme-trackers i polska blogosfera
February 17th, 2006
co-creation, definiowanie web 2.0, polskie web 2.0, user contributed value
7 Comments
Citizen journalism wydaje się być ostatnio gorącym tematem, widać to w TechCrunch, na Read/Write web i na Tinfinger (plus rozwinięcie artykułu).
Powstaje coraz więcej serwisów pozwalających śledzić, gromadzić i przetwarzać wpisy blogowe. Wszystko zmierza w kierunku zwiększenia znaczenia blogowania w kierunku “klasycznej prasy” – wpisy blogowe może nie są często odpowiednio elokwentne i obiektywne, ale mogą rozpocząć dyskusję która rzuci rzeczywiste światło na daną sprawę (statystycznie więcej punktów widzenia). Dodatkową siłą takich dyskusji jest ich szybkość, minusem z kolei – rozproszenie. Potrzebujemy konkretnych narzędzi, aby móc śledzić aktywność w ramach danych wątków. Narzędzia te, określane być zaczynają jako “meme-trackers” – od określenia “mem“ukutego przez Richarda Dawkinsa w książce “Samolubny gen”. W skrócie można powiedzieć, że mem odpowiada pojęciowo “idei”. Mem replikuje się poprzez komunikację – rozprzestrzenia się słowem pisanym i mówionym – wszelkimi kanałami przenoszącymi pomysły z umysłu do umysłu. Analogia do blogowania wydaje się oczywista :).
Techcrunch przytacza listę najlepszych “meme-trackers”:
– blogniscient,
– blogrunner,
– blogsnow,
– chuquet,
– megite,
– memeorandum,
– newroo, (jeszcze nie uruchomiony)
– tailrank,
– technorati kitchen,
– tinfinger,
– topix.net,
– truthlaidbear,
Najbardziej zaawansowane z tej grupy wydają się memeorandum i megite – jak widać idą w kierunku starych-dobrych-grup-dyskusyjnych (hmm – ja jakoś nie przepadam za grupami dyskusyjnymi), ale teraz w nowym wymiarze – dyskusje powstają na zewnątrz samej listy – lista (mechanizmy meme-tracking) tylko je agreguje.
Wydaje się, że to dopiero początki tego typu narzędzi – wciąż powstają nowe pomysły i rodzą się nowe pytania – nie wiadomo jak zapewnić aby przegląd wątku był kompletny, aby można było śledzić – no może nie wszystkie – ale większość blogów komentujących dany temat; nie wiadomo jak wartościować te wypowiedzi; itd.. Świeży raport Technorati dotyczący rozwoju blogosfery pokazuje, że jest duże pole do rozwoju tego typu narzędzi bo atak na “mainstream media” trwa.
Na razie próby agregacji polskich blogów na blogfrog.pl i 10przykazan.com pokazują, że trudno w polskiej blogosferze efektywnie “wyłowić” dobre – aktywne i poczytne – blogi. Być może dlatego że, jak pisze Riddle:
[…] polska blogosfera, której poznałem fragment, […] jest daleko w tyle za blogami pisanymi po angielsku (ten język rozumiem, nie wiem jak jest z francuskimi czy niemieckim blogowaniem). Jakość techniczna odstaje, mało osób troszczy się o swojego bloga. I nie mam na myśli dodawanie co rusz nowych pluginów czy zmianę szablonu co tydzień. Brak czasu na wyczyszczenie blogrolla, powtarzające się wpisy o niczym – na razie ten trend wskazuje, że blogi będą się pojawiać, wyczerpywać początkową energię i gasnąć. Bo nie powiedziałem, że gross dzienników zakończyła żywot w wakacje poprzedniego roku.
Czy zatem jest w ogóle miejsce na tego typu (meme-trackers) serwisy na polskim rynku? Czy są one w ogóle potrzebne? Może po prostu Technorati wkrótce wypełni tę lukę? Czy mamy u siebie odpowiednią ilość “twórców memów” (“mementorów”?), tak aby było w ogóle co śledzić?
Web 2.0 is Chuck Norris
February 16th, 2006
definiowanie web 2.0
8 Comments
W świetle ostatniej rosnącej (również w kręgach politycznych) popularności Chucka Norrisa okazało się, że istnieje seria faktów wiążących Chucka z web 2.0. Jak należało się spodziewać – “Web 2.0 is Chuck Norris” :).
Czy w takiej sytuacji wykop.pl zmieni nazwę na “kop-z-polobrotu.pl”?
Web 2.0 to przede wszystkim “interakcja”
January 31st, 2006
definiowanie web 2.0
22 Comments
Ostatnio dostałem kilka maili z pytaniami czy taki-a-taki serwis jest zgodny z duchem “web 2.0”. Weryfikacja jest zazwyczaj prosta – jako checklisty można użyć cech opisanych przez Adaptive Path w artykule, o którym pisałem jakiś czas temu i sprawdzić czy pasuje do danego serwisu jedno z określeń – co-creation, decentralization, emergent systems, network effect, remixability, the long tail, user contributed value. Po ostatnim artykule Hinchcliffe’a The Coming Revolution in Interactions zrozumiałem, że wiele (wszystkie?) z tych elementów o których pisze Adaptive Path ma wspólny mianownik a są nim interakcje. To właśnie interakcje rozumiane jako ukierunkowane współdziałanie w ramach jakiegoś systemu dają niesamowitą wartość dodaną w każdym z szeroko znanych serwisów “w duchu web 2.0”:
- klasyka – google page rank – wzajemne linkowanie – interakcje (bardzo statyczne, ale to przecież “dziadek” web 2.0)
- klasyka – amazon – komentarze wokół książek – interakcje
- klasyka – ebay – reputation system – interakcje
- wikipedia – interakcje, aby artykuł był coraz lepszy
- digg – interakcje, aby wyłowić (wykopać?) z internetu ciekawe artykuły
- blogi – interakcje, dyskusje sieciowe
Wystarczy zatem sprawdzić czy system umożliwia tak rozumiane “interakcje” aby móc nalepić mu wielką neonową naklejkę “web 2.0 ready” – i mam tutaj na myśli nie buzzword, ale stwierdzenie – “tak – w tym serwisie możesz tworzyć z innymi użytkownikami wartość dodaną – zapraszamy!”. Czyli interakcje to taki binarny wskaźnik.
Serwisy interaktywne zapewniają coraz większe możliwości – każdy z nas może wejść w interakcje w różnych obszarach tematycznych – zostawić w sieci cząstkę siebie i tworzyć wartość dodaną. Można też zauważyć, że interakcje są coraz bardziej dynamiczne – internet interaktywny zaczna przypominać tłum zgromadzony na placu – tłum, który rozmawia, dywaguje!
Rozwijając myśl “coraz szybszych interakcji” – interakcje google page rank to niemalże “statyczne interakcje” – mam na myśli dynamikę ich zmian, napędzaną przez cykle robotów google. Na drugim końcu mamy interakcje blogowe – żywioł który wraz z trackback i ping powoduje, że obecnie po publikacji pewnej wiadomości rozchodzi się niemal natychmiast “fala” o tym informująca. Możnaby się zastanowić czy dynamika takich interakcji (jak blogowe) może jeszcze bardziej wzrastać – chyba jednak nie, bo dyskusje blogowe ograniczone są przez prędkość percepcji człowieka i prędkość pisania na klawiaturze :).
Podsumowując – gdy zatem ktoś was spyta “Co to w istocie jest web 2.0?” możecie śmiało odpowiedzieć – “No przecież interakcje!”.
Idziemy? Idziemy.net!
January 21st, 2006
polskie web 2.0
15 Comments
Przeczytałem ostatnio notkę prasową o nowym serwisie idziemy.net:
Idea serwisu opiera się na założeniu, że każdy z nas robi w życiu wiele rzeczy, ma różne zainteresowania – chciałby więc poznawać podobnych ludzi i dzielić z nimi swoje pasje. Dzięki Idziemy.net może w jednym miejscu umówić się na wycieczkę rowerową, wyjście do klubu, Sylwester na nartach albo festiwal filmowy.
Gdy czytam o serwisie który napędzany jest działalnością grup ludzi z niego korzystających (“user contributed value”, “co-creation”) zapala mi się lampka “web 2.0”. Postanowiłem sprawdzić jak serwis wygląda na tle takich serwisów “imprezowych” jak eventful.com, upcoming.org oraz zvents.com, które zdają się wieść prym na tym gruncie po drugiej stronie Atlantyku.
Już krótki przegląd wskazuje, że idziemy.net stawia na razie pierwsze kroki w kierunku dużych serwisów tego typu. Na pochwałę zasługuje prostota dodawania wpisów do serwisu – nie są one w żaden sposób weryfikowane przed publikacją, a wyeksponowanie formularza dodawania wpisów doskonale zachęca do wpisywania imprez. Niestety na tym kończą się funkcje udostępniane aktualnie użytkownikom – to powoduje, że nie ma możliwości wchodzenia z serwisem w głębszą interakcję – możliwe jest jedynie publikowanie notki o imprezie.
Prostota aplikacji ściągnie pewnie dość dużo użytkowników do serwisu, ale tylko dalsza rozbudowa możliwości interakcji między nimi przy serwisie jako platformie tych interakcji (tworzenie “grup imprezowych”, wzajemne komentowanie imprez, itp.) dawałoby unikalną w polskim internecie wartość dodaną.
Pomysłodawca serwisu Marek Teluk podkreśla:
Pomysl jest prywatny, ale chcielibysmy, zeby byl komercyjny za pare miesiecy lub lat. Jednak caly czas bedzie to blisko przy ludziach i zadne sposoby promocji innych (np. firm) nie beda drazniace, jedynie pomocne.
Jeśli dalszy rozwój będzie szedł w takim duchu “z myślą o użytkownikach” – dobrze to wróży. Powodzenia!
Rusza linkologia.pl
January 17th, 2006
co-creation, polskie web 2.0, user contributed value
13 Comments
W poprzednim wpisie zwróciłem uwagę, że nie ma polskiego odpowiednika del.icio.us. Wkrótce potem w komentarzach do tego wpisu pojawiła się informacja autora linkologii – Łukasza Kowalczyka informujący, że właśnie światło dzienne ujrzał jego serwis. Serwis jest na bardzo wczesnym etapie rozwoju ale tempo zmian jakie obserwuję od kilku dni jest zdumiewające. To dobrze wróży. Łukasz napisał mi o planach rozwoju serwisu:
W najbliższych planach znajduje się doprowadzenie serwisu do stanu większej używalności, bo jest on na bardzo wstępnym etapie rozwoju. Najpilniejsze modyfikacje oczekujące w kolejce to m.in. ranking najpopularniejszych stron, dodanie feedu RSS, wyszukiwarka, import bookmarków z del.icio.us, przeglądarek i być może a9 oraz blinklist.com, komentowanie linków, obserwowanie innych użytkowników… Nie ustaliłem konkretnej kolejności dokonywania tych poprawek, tutaj liczę na komentarze użytkowników, które pomogą mi określić pilność modyfikacji.
W celu otrzymywania informacji od użytkowników utworzyłem blog, w którym na bieżąco będę informował o planowanych zmianach i postępach prac.
Bardzo interesowało mnie jak linkologia ma zamiar walczyć o użytkowników z analogicznymi serwisami anglojęzycznymi. Oto komentarz autora:
W obecnej chwili mam nadzieję na to, że napływ użytkowników zapewni mi brak na polskim rynku serwisu porównywalnego do del.icio.us. Bardzo ważne jest dla mnie to, że w Linkologii znajdą się przede wszystkim linki do polskich stron. Mimo, że z del.icio.us korzysta wielu Polaków, nie bardzo to widać.
Aktualnie mnie jako użytkownikowi del.icio.us najbardziej przeszkadza niekompatybilność w sposobie tagowania linków – przy edycji linka tagi należy rozdzielać przecinkami, możliwe jest też stosowanie tagów dwuwyrazowych (ze spacją). Moim zdaniem warto zastosować konwencję taką jak jest w del.icio.us – to chyba już standard “de facto” w sieci – innowacyjność może przeszkodzić osobom przechodzącym z del.icio.us w szybszej adaptacji. Poza tym przecinek to dodatkowy znak który trzeba napisać.
Rok 2006 zaczyna się bardzo optymistycznie! Czekam z niecierpliwością na kolejne serwisy.
The Best Web 2.0 Software of 2005
January 11th, 2006
polskie web 2.0
23 Comments
Po raz kolejny nawiązuję do bloga Hinchclife’a – w dosyć starym artkule The Best Web 2.0 Software of 2005 przedstawił on swój ranking najciekawszych aplikacji web 2.0 w 2005 roku. Przypomniałem sobie o tym artykule gdy zauważyłem, że ostatnio coraz głośniej jest o wykop.pl i pomyślałem, że warto tę listę odnieść do rynku polskiego. Tylko czy to ma sens? Po kolei – najpierw lista:
- Social Bookmarking – US: del.icio.us, PL: BRAK
- Web 2.0 Start Pages – US:
protopagenetvibes, PL: startowy.com (???) - Online To Do Lists – US: voo2doo, PL: BRAK
- Peer Production News – US: digg, PL: wykop.pl
- Image Storage and Sharing – US: flickr, PL: fotosik.pl (???)
- 3rd Party Online File Storage – US: openomy, PL: e-dysk.pl
- Blog Filters – US: memeorandum, PL: BRAK
- Web-Based Word Processing – US: writely, PL: BRAK
- Online Calendars – US: calendarhub, PL: BRAK
- Project Management & Team Collaboration – US: basecamp, PL: BRAK
Przez (???) oznaczyłem aplikacje co do których mam wątpliwości – czy porównywać je do wzorcowych produktów
Hinchclife nie objął wszystkich ciekawych kategorii aplikacji web 2.0 – jedną z wielkich nieobecnych są aplikacje “social virtual groups” jak linkedin, myspace czy tagworld. Wspominam o tym bo akurat tego typu ci u nas dostatek – spinacz.pl, grono.net, …
Szukanie analogicznych aplikacji na rynku polskim czasami mija się z celem – w sumie takie aplikacje jak kalendarze online czy oprogramowanie do zarządzania projektami nie muszą być “lokalne” – nic zatem dziwnego, że w niektórych kategoriach nie ma polskich odpowiedników (choć – znając zdolności polskich informatyków wypada powiedzieć – szkoda!). Za najbardziej dotkliwy uważam brak polskiego memorandum, choć słyszałem już głosy, że trwają prace nad taką aplikacją. Oby!
Podsumowując – jak widać na polskim rynku jest duże pole do popisu – jaka będzie następna aplikacja web 2.0 u nas? Czy ktoś z was może wie o czymś ciekawym?
The Web 2.0 Revolution Spawns Offshoots…
January 8th, 2006
definiowanie web 2.0, techniczne
3 Comments
Dion Hinchlife w swoim artykule The Web 2.0 Revolution Spawns Offshoots… (web2.wsj2.com) zauważa ciekawe trendy podążające za web 2.0 (identity 2.0, library 2.0, law 2.0, media 2.0, advertising 2.0, democracy 2.0 (!!)).
Z nich najciekawszym wydaje się identity 2.0 aktualnie najczęściej utożsamiane z LID, SXIP czy choćby OpenId. Na tej ostatniej stronie można znaleźć ciekawe rozwinięcie co/dlaczego/jak. Jak najbardziej rozumiem ten kierunek – wszyscy potrzebujemy standardu jednoznacznej identyfikacji w internecie i na pewno musi to być standard otwarty, na którym nie trzyma łapy żadna firma komercyjna. Zamierzam przyjrzeć się bliżej tematowi i wkrótce napisać więcej.
Podcasting w Polsce
January 5th, 2006
polskie web 2.0, user contributed value
6 Comments
Przyznam, że nie jestem (jeszcze?) fanem tej formy przekazu informacji, a to z racji nieposiadania ipoda (ani innego przenośnego odtwarzacza mp3) – dla mnie podcasting to w dużej mierze substytut audycji radiowych – i tak chciałbym mieć możliwość wykorzystania go. Idealne byłoby wykorzystanie pomysłu który jest w projekcie pandora i umożliwienie zakolejkowania sobie audycji związanych z danym tematem, lub prowadzonych przez ulubionego prowadzącego, tak by odsłuchać to w dowolnym momencie – np. jadąc samochodem.
Aktualnie można śledzić rozwój polskiego podcastingu na stronach podcast.pl (katalog polskich podcastów) i podcasting.pl (ogólna strona informacyjna o podcastingu). Jest też ranking polskich podcastów – teoria.pl/ranking, który (przyznam, że bardzo wyrywkowo!) przesłuchałem.
Merytorycznie największe zaufanie (w sensie: warto poświęcić czas, aby to przesłuchać) mam do podcastów nadawanych przez stacje radiowe, ale widzę tutaj pewną analogię do rozwoju “piśmiennictwa internetowego” – w tzw. “dawnych czasach przedblogowych” najłatwiej było ufać treściom publikowanym w portalach (w stosunku do jakichś “stronek”), teraz stopniowo zaufaniem obejmuję też (sprawdzone) blogi – po oswojeniu się z blogami ich wartość wydaje się być wręcz wyższa niż treści portalowych bo często osoby blogujące szybciej reagują na to co się dzieje niż niejedna redakcja. Analogię tę można też przełożyć na podcasting – w tej chwili łatwiej mi zaufać treściom o których wiem, że zostały stworzone przez profesjonalistów (stacja radiowa), ale zdaję sobie sprawę, że wkrótce, gdy pojawi się więcej podcastów prywatnych – zafam też takim osobistym wypowiedziom.
Po kilku odsłuchaniach podcastów (np. NUSalvation, polskie Detroit, Demiurg i ogólnie wg listy rankingowej podanej powyżej) widzę (a raczej słyszę), że jakość ich jest bardzo rozmaita – od zupełnie “yyyyy eee tego tam co to ja chciałem….” do naprawdę profesjonalnych. Na razie mam wrażenie, że ludzie bardziej bawią się tą techniką niż wykorzystują ją na serio (za wyjątkiem stacji radiowych ma się rozumieć które mają content), ale pewnie z czasem to się zmieni. Marzy mi się polski odeo.com gdzie mógłbym posłuchać o polityce, gospodarce, … web 2.0.
Czy podcasting w ogóle wnosi coś istotnego do internetu?
Dla mnie najlepsze w podcastingu jest to, że treści audio stają się do pewnego stopnia zaindeksowane i dzięki temu można je wyszukiwać (radio z wyszukiwarką, a w internecie do pewnego stopnia “czego nie wyszukasz – nie istnieje”) – w ten sposób w dżungli internetowej dochodzi jeszcze jedna forma wyrazu. Irytujące jest z kolei to, że nie można na razie szybko określić czy rzeczywiście chcę odtworzyć daną audycję bez faktycznego jej przesłuchania – a to zajmuje czas. Wyszukiwanie w informacjach tekstowych jest tutaj dużo do przodu – wystarczy google toolbar który pokoloruje mi tekst wg słów które szukam i w ciągu 2-3 sekund jestem w stanie ocenić czy ta strona to jest to czego szukałem czy też należy przejść do następnej. Ten problem da się zniwelować przez transkrybowanie podcastów, co jak czytałem w TechCrunch niektórzy pragną robić amazononowym turkiem.
Traitors in our Midst: Web 2.0 Antihype.
December 22nd, 2005
definiowanie web 2.0
8 Comments
We wpisie Traitors in our Midst: Web 2.0 Antihype Stowe Boyd komentuje ostatnie komentarze negujące określenie “web 2.0”, a w szczególności dyskusję pomiędzy Michaelem Arringtonem, Russellem Shaw i Richardem MacManus – ludźmi których uważam za “ewangelistów” web 2.0. Jak widać w wypadku MacManusa dochodzi do syndromu “bohaterowie są zmęczeni”. Richard jasno precyzuje o co mu chodzi w komentarzu do wpisu Stowe:
But what I’m saying now is that the term has become too overblown and nebulous – and is holding us all back. We’re too focused on debating its meaning and fighting off the cynics, to make real progress with the actual technologies.
Ideologicznie jak najbardziej się z nim zgadzam, ale rozpisywanie się na temat tak oczywistej sprawy, że są ludzie którzy na wielkich ideach chcą “tylko i po prostu” zarobić (niejednokrotnie oszukując innych) to trochę… strata czasu. Cóż – fakt – są tacy ludzie, którzy pomysły i zaangażowanie innych chcą wykorzystać – z tym niestety trzeba się pogodzić i zachować czujność. Niejeden venture capital zostanie naciągnięty na “web 2.0” :)).
Od razu uspokajam – nie zamierzam zmieniać nazwy bloga ani wycofywać go z internetu :)).
Web20 otwarty!
December 19th, 2005
informacyjne
16 Comments
Blog powstał w połowie października 2005 początkowo jako wewnętrzny projekt w Janmedia Interactive. Wkrótce okazało się, że pomysł sam w sobie interesuje więcej osób niż tylko pracowników firmy więc serwis 19 grudnia 2005 został przeniesiony pod adres publiczny, gdzie dostępny jest teraz. Celem serwisu jest przegląd informacji o trendach ogólnie rozumianych jako “web 2.0″. Zapraszam!